P4 pod ostrzałem
Na skromnej (przynajmniej jak na operatora telefonii komórkowej), choć licznie odwiedzonej przez dziennikarską brać, konferencji prasowej P4 nie ogłoszono wielkiej premiery. Ofertę operatora znamy tylko z opowieści ludzi od marketingu i póki co trudno uwierzyć, że mamy do czynienia z ‘rewolucją’, ale poczekamy, zobaczymy.
Mniejszą cierpliwością wykazało się paru dziennikarzy. Krytykowali, ironizowali, wyśmiewali. Gniew spadł na szefa marketingu P4 za to, że nie znał szczegółowych parametrów szybkości transmisji w sieci i mógł zapewnić jedynie, że usługi działają błyskawicznie.
Naprawdę zaskoczyła nas ‘agresja’ kolegów po piórze, być może wynikająca z faktu, że właściwa część śniadania prasowego – konsumpcja zaczęła się dopiero około południa. A nie od dziś wiadomo, że głodny dziennikarz jest zły, jeżeli w domu nic nie zjadł.
Na koniec dobra wiadomość: Chris Bannister ma tłumacza! Kto zna prezesa P4, na pewno ten fakt doceni.