Buntownik zza Odry
Jürgen Gallmann ma szanse stać się ikoną buntu przeciwko reżimowi wielkich korporacji IT. Cichym idolem wszystkich country managerów, dyrektorów generalnych i prezesów.
Do piątku Gallman był szefem Microsoft Deutschland GmbH. Stanowisko nie byle jakie – ponad 2000 ludzi w ośmiu biurach, obroty w miliardach dolarów, w rok 5 milionów sprzedanych Xboxów. Ex-szef planował zatrudnić w tym roku więcej osób niż pracuje w polskim Microsofcie. Nie zdążył, bo posprzeczał się z Redmond o nadmierną ingerencję w działalność niemieckiego oddziału. Skarżył się, że centrala nie rozumie lokalnych uwarunkowań niemieckiego rynku. Poprosił o rozwiązanie umowy, napisał pożegnalnego maila, wstał zza biurka i wyszedł.
Odczuwamy schadenfreude. Wydawało się, że tylko nasi dyrektorzy narzekają na szefów z Londynu czy Paryża, tak jak polscy piłkarze na zagranicznych trenerów, którzy sadzają ich na ławce rezerwowych. Ileż to razy słyszymy: “gdyby ten taki owaki dał nam więcej swobody …”. A co do specyfiki niemieckiego rynku, nawet nie staramy się jej zrozumieć. Z trudem radzimy sobie z rynkiem polskim.
12 października 2006 o godz. 14:01
Wyrazy uznania Herr Gallmann.