Komórkowy prezes z innej bajki
Za kilka godzin opublikujemy zapis rozmowy z Chrisem Bannisterem, prezesem P4 – czwartego operatora komórkowego. Jak na polską branżę telekomunikacyjną to człowiek zupełnie z innej bajki. Syn Kazimierza Marcinkiewicza, którego elokwencją często podpiera się nasz premier, zapewne powiedziałby on nim: “luzak” albo “spoko ziom”.
Na ciele sportowa jasna koszula, bez krawata oczywiście, na biurku kubek z kawą jeszcze sprzed weekendu, na kanapie rzucone od niechcenia eleganckie spodnie czekają na stosowaną okazję. Chris Bannister pochodzi z Wigan w północnej Anglii. Sądząc po akcencie – spisywanie wywiadu z nim z dyktafonu to istny koszmar – ludziom z tego miasta nie jest łatwo znaleźć pracę w światowej sekcji BBC, ale na pocieszenie w tym sezonie mają drużynę w pierwszej w lidze piłkarskiej.
Bannister przyjechał do Polski żeby tylko przez chwilę pomóc w rozkręceniu biznesu UTMS, ale najwyraźniej spodobało mu się i zostanie tu na dłużej. Wcześniej budował sieci 3G dla Hutchinsona – tego samego, którego wejścia obawiali się wszyscy zasiedzieli polscy operatorzy GSM – w Szwecji, Danii, a ostatnio w Austrii. W Polsce Hutchinson nie dostał szansy budowy czwartej sieci komórkowej, ale dostał ją Bannister, którego z miejsca po wygranym przetargu skusiła Netia Mobile, jeden z udziałowców P4.
Prezes P4 to człowiek spoza układów, za to z wielkim doświadczeniem. Nie zdążył jeszcze rozgryźć wszystkich niuansów polskiej telekomunikacji, ale już wyrobił sobie pogląd na to jak do naszego rynku podchodzą zagraniczni udziałowcy konkurencyjnych sieci komórkowych – T-Mobile, Vodafone i Orange. Jego zdaniem w ogóle nie doceniają potencjału UMTS w kontekście polskiego rynku. Tu P4 widzi swoją szansę. Zapraszamy do lektury wywiadu.
Nie chcemy, żeby wyszło, że w telekomunikacji pracują sami sztywniacy w garniturach. To nieprawda. W późny piątkowy wieczór w modnej warszawskiej winiarni u Mielżyńskiego widzieliśmy Bogusława Kułakowskiego, niegdyś prezesa Ery, teraz wice w ITI, i naprawdę nie był ani trochę usztywniony. Podobno jakiś czas temu nie chciał posady prezesa w HP i wcale się nie dziwimy. W piątek o tej godzinie szef HP jeszcze wypełnia spreadsheety dla centrali. A z kronikarskiego obowiązku odnotowujemy, że u Mielżyńskiego często pojawia się Barbara Lundberg, która będąc w Elektrimie trzęsła połową rynku telekomunikacyjnego.
6 marca 2006 o godz. 18:12
Na prawde ktos fajny na czele fajnej firmy wiec bedziemy i na wschodzie mieli cos fajnego poza wodka i … wodka
6 października 2006 o godz. 02:09
Panie Jakubie,
Dziękuję za reklamę, ale jestem byłym fizykiem. Choć pracuję w laboratorium fizyki jądrowej, ale jako komputerowiec. Zaś łącza IP nie “podobno”, tylko na pewno robili fizycy: Rafał Pietrak był kiedyś studentem w pracowni moessbauerowskiej IFD UW, w której przedtem robiłem magisterium. Tam go poznałem. Razem wydrukowaliśmy na ploterze (6 godzin!) okładkę do miesięcznika PROBLEMY z fraktalem – ukazała się w druku o miesiąc przed podobną okładką SciAm. Już wtedy Rafał zapowiadał się na dobrego informatyka. A niedawno dostał nagrodę z okazji 15-lecia Internetu w Polsce, o czym informował CW.
Pozdrawiam,
Kuba Tatarkiewicz
6 października 2006 o godz. 12:15
Ja uważam, że nie należy generalizować i szufladkować ogólnie pojętych informatyków (cenię “tych” bardziej niż “owych”). Świadomie użyłem słowa ogólnie pojętych, bo czas chyba, żeby do powszechnej świadomości dotarło, że z informatykami to tak jak z lekarzami: stomatolog to lekarz i chirurg to lekarz, a psycholog też lekarz, a każdy wie, że to zupełnie różni specjaliści. Ja osobiście na podstawie własnych doświadczeń z kolei bardziej cenię inżynierów informatyków, czy tez elektroników w roli informatyków (głownie pracowałem z inż. że tak sie wyrażę o sprecyzowanej karierze zawodowej, czyli około i po 30-stce)gdyż doceniam ich znakomitą umiejętność pracy w zespole wyniesioną właśnie z uczelni technicznych, rzetelność i dużą wiedzę praktyczną (przykro mi to stwierdzić, ale pewien fizyk nie sprawdził sie zupełnie w zespole wdrożeniowym; zbyt dużo teorii i gloryfikacji własnej wiedzy, a mało czystej, inżynierskiej roboty popartej wiedzą praktyczną – tak w skrócie) tzw. chłopską mądrość i z reguły skromność i brak przerostu ambicji. Tak wiec zawsze jest to sprawa indywidualnej jednostki i daleki byłbym od takich twierdzeń, że typ ukończonych studiów odgórnie kogoś “ustawia” w hierarchii. Pamiętam też z lektury CW, jak wielu “szefów” znaczących działów IT było np. absolwentami Elektroniki i telekomunikacji. Informatyka to rozległa dziedzina o wielu wątkach i zastosowaniach, tak więc wyniesione z macierzystych różnych uczelni „rys osobowościowy” i wiedza sprawdza się, jeżeli każdy znajdzie właściwe sobie miejsce na realizację swojej pasji, jaką myślę dla większości z nas jest informatyka i dziedziny pokrewne. Tak wiec dyskryminacji inżynierów mówimy stanowcze nie :).
13 października 2006 o godz. 08:33
Mariusz: drobne sprostowanie – psycholog to nie lekarz, psycholog jest absolwentem wydzialu psychologii, a lekarz osoba posiadajaca dyplom lekarza. Zapewne miales na mysli psychiatre.
Natomiast tak naprawde pragne zwrocic wasza uwage na nieco inny mozliwy punkt widzenia: informatyków dzielimy na tych, ktorzy wykorzystuja technologie informatyczne w pracy i tych, ktorzy je tworza. Przekroczenie tej niewyraznej granicy jest dla mnie jedynym mozliwym powodem do gloryfikacji informatycznej wiedzy. Udane wdrozenie jest bardziej przedsiewzieciem menadzerskim, choc wymaga osob posiadajacych wiedze informatyczna.
R.R.
16 października 2006 o godz. 22:04
Niestety opinia kazdego czlowieka bedzie w tym temacie subiektywna i racja, ze cala dyskisja to nic innego, jak udowadnianie wyzszosc jednych Swiat nad innymi, badz popieranie i klepanie po ramieniu jakiejs grupy spolecznej.
Wynika to z faktu, ze kazdy z tych ludzi ukierunkowany jest na co innego, ale ta roznorodnosc sprawia, ze informatyka tak dynamicznie sie rozwija i oby tak dalej. Fizyk, matematyk chemik etc, bedzie dobrym programista i umiejetnie stworzy dobry kod czegos co przyda sie i naukowcowi ale i komus, kto uczy sie danej dziedziny. Informatyk rowniez moze to stworzyc ale niezbedna bedzie do tego wiedza z fizyki czy chemii … tylko pytanie po co marnowac energie tego informatyka na zdobywanie wiedzy z tych dziedzin, skoro lepiej i efektywniej wykona swoja prace w ramach tego co opanowal juz perfekcyjnie.
Na marginesie pozdrawiam p.Kube Tatarkiewicza …. i lza w oku sie kreci na mysl, ze tak wspanialego czasopisma jak Problemy, juz nie mozna kupic i nikt nie wpadnie na pomysl wydawac ponownie. Dziekuje za swietne felietony Pana … archiwalne przechowuje w wersji papierowej w teczce :-).
27 lutego 2007 o godz. 13:20
szkoda,ze po doglebnym poznaniu realiow polskiej gospodarki straci sporo tego angielskiego optymizmu
30 grudnia 2007 o godz. 15:29
W koncu mamy czlowieka co zna i docenia mozliwosci UMTSu. Zakładam, że P4 bedzie liderem w technologiach 3G. Nie bedzie juz takich sytuacji jak to bylo dawniej z Erą, że kupuje używane maszty.