Nowy, stary prezes – przemyślenia na gorąco
Jan Zadak zapowiadał, że wybierze prezesa HP w Polsce do końca marca. Czech słowa dotrzymał. Rekrutacja przebiegła błyskawicznie, choć sądząc po ostatecznym wyniku trwała o trzy miesiące za długo. Od początku wszyscy mówili, że powinien wygrać Czajkowski. Vox populi został wysłuchany. Zresztą słusznie, bo Pawłowi Czajkowskiemu nie brak niczego, żeby z sukcesami prowadzić HP. Zna się na tej pracy, jest skuteczny w sprzedaży, lubiany na zewnątrz i wewnątrz firmy.
Niemniej proces ujawnił płytkie dno skrzyni, z której wyjmują kandydatów na prezesów firmy zajmujące się wyszukiwaniem kadry zarządzającej najwyższego szczebla. Nieoficjalna lista kontrkandydatów Czajkowskiego w powszechnej opinii rozczarowała. Russell Reynolds Associates, która szukała dla HP następcy Andrzeja Dopierały zagrała takimi kartami, jakie zostały na stole. Po sześciu miesiącach permanentnych roszad wśród prezesów asów w już nie było. Był joker, ale ten nie zawsze może brać udział w grze.
Gdyby w poniedziałek okazało się, że szefa zmienia IBM to zamiast szukać nowego prezesa najlepiej byłoby oddać zarządzanie firmą… w outsourcing, choćby do Indii. Na przeczekanie, aż dopływ świeżej krwi zostanie wreszcie odtamowany.